Sonntag, 29. Juli 2012

OBRAZKI Z WYSTAWY...




Ostatni okres obfitowal w atrakcje, dlatego tez mam pewne zaleglosci.
Powracam wiec do poczatku lipca, kiedy to pojechalismy do Venlo w Holandii na Floriade 2012. Wystawa tego typu organizowana jest raz na dziesiec lat i w zwiazku z tym juz sam fakt odwiedzenia tej/takiej wystawy staje sie szczegolnym przezyciem. Dla mnie samej bylo to miejsce pelne bardzo ciekawych aspektow, ale chyba pojechalam tam z troche blednym nastawieniem. Na terenie wystawy byly pawilony roznych nacji, najczesciej dla nas dosc egzotycznych, ktore prezentowaly rozne wyroby, gdzie rowniez przed oczyma odwiedzajacych powstawaly rozne cuda (tutaj mysle akurat o pawilonie Sri Lanki, gdzie robiono cudne mebelki z drewna oraz szlifowano kamienie szlachetne). To mnie zaskoczylo, bo tego najmniej oczekiwalam. Oczywiscie pawilony, zbudowane zgodnie z architektura danego kraju, byly licznie odwiedzane, ale mnie nie bardzo to pociagalo.
 Stad ogladalam wszystko na zewnatrz, sam teren wystawy jest atrakcyjny, co widac z okien kolejki linowej. Bylo duzo ciekawych elementow, ale nie zawsze i nie wszystko daje sie sfotografowac. Prezentuje wiec zdjecia z tegorocznej Floriady pomijajac wlasnie pawilony o ktorych pisalam wyzej bo przekonana jestem, ze i bez nich bylo duzo do zobaczenia!









































































































Donnerstag, 26. Juli 2012

UPAŁ....




Upal splynal na nasze glowy i znowu jest powod, zeby ponarzekac...
Wszystko wydaje sie trudniejsze, energia sie gdzies topi i ucieka wszystkimi porami, trudno normalnie funkcjonowac. A przeciez niedawno jeszcze sama narzekalam na brak ladnej pogody. Tyle tylko, ze ja lubie takie mniej drastyczne zwroty. Troche slonca i umiarkowana temperatura tez by mnie ucieszyly.
Koty przesypiaja cale dni, one widac tez troche bardziej rozleniwione jak zwykle.
Posylam Wam wiec dzisiaj pozdrowienia pelne swiezej zieleni, miejmy nadzieje, ze juz wkrotce bedzie latwiej oddychac...










Montag, 23. Juli 2012

POZEGNAN NADSZEDL CZAS...




Czas spedzony z Vinniczkiem minal jak z bata strzelil...
Na poczatku wydawalo sie, ze to dosc dlugo, ale juz po pierwszym dniu zaczelo nam czasu brakowac :-) i tak juz bylo do samego konca, czyli do dzisiaj. Wieczorem ostateczne pozegnania a w ciagu dnia jeszcze szybka wyprawa do skansenu, coby dac oczom odpoczac od rozpustnych zlosistosci palacowych wnetrz i od wypieszczonej architektury palacowo-ogrodowej. Nawet pogoda nie miala dzisiaj zadnych, poza letnimi, humorow, bylo prawdziwe lato.
W tej chwili na Vinniczkowym lozku spi Pietrek, ktory nie bardzo jeszcze zrozumial, co sie stalo... On byl Vinniczkowi od pierwszej chwili przychylny bardzo i regularnie przybiegal na pieszczoty, co zostalo oczywiscie utrwalone na zdjeciach. Grubeusz pokazal mniej inicjatywy, ale pieszczoty ze szczotka byly bardzo mile widziane, pewnie i on zauwzyl zmiane.
Teraz siedze sobie i jeszcze nie wspominam minionych dni, bo one jeszcze nie calkiem minione, ale mysle o tym, ze czas jest nieublagalny w swoim biegu. Tyle bylo planowania, tyle rozmow o tym przyjezdzie a tu niewiadomo kiedy wszystko dobieglo konca.
Vinniczek przytargal cala torbe lakosci z kraju i od jutra zacznie sie Wielkie Zarcie czyli o diecie na razie nie moze byc mowy!!! Nawet Grubeusz cieszy sie perspektywa podjadania kabanosow i innych smakolykow :-)
Pusto tu sie jakos zrobilo a Vinniczek cala noc w drodze...
Ach, pieknie bylo i chociaz z cala stanowczoscia mozna stwierdzic, ze Vinniczek byl tutaj pierwszy raz,  to nikt nie moze stwierdzic z cala stanowczoscia, ze ostatni raz :-)
Dziekuje Ci Sloneczko!!!









Sonntag, 22. Juli 2012

LATO SIE ZROBIŁO!!!




Dzisiaj lato postanowilo powrocic, dzieki temu mielismy sloneczna wycieczke!
Dzisiaj odwiedzilismy kompleks ogrodowo-parkowy w Schwetzingen. Z biegiem lat bylam tam wiele razy, wiele godzin tam spedzilam i poniewaz to bardzo urokliwe miejsce, koniecznie chcialam, zeby Vinniczek je tez zobaczyl. Tak na marginesie... Ten obiekt byl zaproponowany w tym roku do przyjecia na liste dobr kultury swiatowej UNESCO. Niestety, nie udalo sie, ustapil miejsca miedzy innymi Kosciolowi Narodzenia w Betlejem. Moze przyszlosc przyniesie nowa szanse, bo to cudowne miejsce.
Calosc obejmuje 72 hektary, jest wiec czym nacieszyc oczy. Dzisiaj kilka zielono-kwitnacych impresji.
A jutro? Jutro ostatnia juz wyprawa. Chlip.... chlip... chlip... Czas jest nieublagalny!


 







































 















 

Samstag, 21. Juli 2012

PO PROSTU ZMIENNOPOGODNIE...





Oczywiscie program Violinkowego pobytu tutaj to zaden przypadek, chcialam Jej pokazac/przyblizyc miejsca, ktore mnie sama tak bardzo zachwycily i dalej zachwycaja,stad przed przyjazdem byly zrobione precyzyjne plany. Problemem byla pogoda, ktorej nie da sie zaplanowac rownie precyzyjnie i ktora dzisiaj przyniesc miala burze akurat tam, gdzie sie wybieralismy... Postanowilismy jednak postawic wszystko na jedna karte i wyruszylismy w droge. Pogoda postanowila pokazac sie od lepszej strony niz ta progonozowana, bo burza byla, ale krociutka i juz po powrocie. Dzisiaj bylismy w Würzburgu, gdzie rezydencja powala na kolana nie tylko wielkoscia ale i wnetrzami, nie bez powodu znajduje sie wiec pod skrzydlami UNESCO. Troche bylo malo slonca, aby w pelnej krasie oddac ogrody, ale trudno, czasami trzeba sie cieszyc polowicznym szczesciem. Wnetrz nie mozna fotografowac, ale mowie Wam, ze to jest cos, czego sie nie da nawet opisac... Szalenstwo, po prostu szalenstwo przepychu!!!
Poniezej kilka impresji, niewiele, ale te ogrody byly juz w moim blogu kiedys prezentowane. Niezaleznie od tego Vinniczek na pewno rzuci cala palete zdjec, bo dzwiek Jej wyzwalacza przypominal niezustanne brzeczenie pszczoly :-)))
Jutro kolejna wyprawa!!!

































Freitag, 20. Juli 2012

MOKRO ALE KWIECISCIE...




Nie, nie pomoglo zaciskanie kciukow, nie pomogly pobozne zyczenia. Pogoda byla dzisiaj dokladnie taka, jak to przewidziala jej prognoza. Od samego rana siapil drobny deszczyk, ale nie powstrzymalo nas to przed kolejna wycieczka... Tyle przeciez chcialam pokazac, tyle miejsc przyblizyc...
Mimo chlipiacej pogody odbylysmy spacer po parku i ogrodach, ktore stracily troche blasku przez szare niebo i brak slonca, ale mimo tego jakas czesteczka uroku tego miejsca byla obecna...